Podsumowań czas

Bez kategorii

Ten rok był dziwny. Trudny i pełen wyzwań. Zakładałam do końca lutego, że będzie rozwojowy. Miały wzrosnąć zamówienia i sprzedaż przy racjonalizacji kosztów. Nie stało się tak. Przyszedł COVID-19 i pokrzyżował plany wszystkich. W maju myślałam, że to już koniec. Świat się zatrzymał. Produkcja szła na pół gwizdka. I nic nie wskazywało na to, że będzie lepiej. Wszyscy żyliśmy w niepewności i dużym stresie. W lipcu przyszło apogeum i świadomość, że niby trwamy, ale jak długo? Nikt nie wiedział.

Z perspektywy czasu

dostrzegłam niesamowite zjawisko w mojej firmie. Zespołowość, poczucie wspólnoty i jednego celu – przetrwania. Nas wszystkich i firmy. Były jednostki, które nie utożsamiły się z firmą. Owszem. Ale na tyle osób zatrudnionych obecnych, lecz niezaangażowanych ponad normalność, była tylko garstka. Pozostali walczyli do upadłego.

Czego dowiedziałam się w tym pandemicznym roku?

Po pierwsze,

że nie jestem sama. Doświadczyłam pomocy wielu i wsparcia, którego się nie spodziewałam. Rola bliskich była tu nieoceniona. Jednak byłam zadziwiona, że mogę liczyć na tych, którzy wcale nie musieli. Wiele firm, naszych klientów, wspierało nas i kierowało zamówienia, gdy tylko była taka możliwość. Zrezygnowali z drugiego zagranicznego dostawcy, aby składać zamówienia u nas, w rodzimym biznesie. To był patriotyzm gospodarczy na miarę Niemiec. U nich zjawisko to występuje od lat i są przykładem dla reszty świata, jak się powinno działać na rzecz rozwoju gospodarki ojczyzny. Nie tylko ludzie się jednoczyli w pomocy indywidualnej, biznes też. To było zadziwiające, wzruszające, nietypowe z perspektywy wcześniejszych doświadczeń.

Po drugie,

że jestem liderem zespołu. Nie mam grupy ludzi, gdzie każdy ciągnie w swoją indywidualną stronę. Mam zespół. Grający do jednej bramki, skoncentrowany na jednym, wspólnym celu. Utożsamiający się z firmą. Wiem, że obniżka wynagrodzeń celem skorzystania z tarczy antykryzysowej byłą ogromnym wyzwaniem dla wielu. Niektórzy spłacają kredyty, mają inne duże zobowiązania, więc spadek przychodów o 20% był ogromnym utrudnieniem. Niektórym pociekły łzy ze strachu, wzruszenia, przerażenia. Ja też się rozkleiłam. Dlaczego? Bo dotknęło mnie to, jaka jest postawa mojego zespołu. Nikt nie marudził, nie skarżył się, nie prosił, aby go pominąć w tej fali obniżek. Nikt! Każdy zrozumiał o co walczymy. Każdy wiedział, że nie jest to gra celem oszczędności tylko walka o przetrwanie. A wiem, że nie dla wszystkich w innych firmach było takie zachowanie oczywiste.

Utwierdziłam się

też w przekonaniu, że zarządzanie firmą to gra zespołowa. Przy założeniu, że masz dobrych zarządców. W trakcie pandemii, a szczególnie na jej początku, nie był to czas na przywództwo oparte na liberalnym podejściu. Byliśmy jak kapitan na statku. Dowodziliśmy! Dodatkowym wyzwaniem było to, że nowy członek zarządu wszedł do niego w lutym tego roku bez wcześniejszego doświadczenia w pełnieniu funkcji prezesa. Rzeczywistość zweryfikowała nasze charaktery i ich odporność. Sprawdziliśmy się jako zespół. Podział ról wyszedł naturalnie. Decyzyjność czasami w trzyosobowym składzie, bo ze mną w funkcji doradcy zarządu, również zdała egzamin. Czułam się pewnie już po pierwszych działaniach i decyzjach Agnieszki i Pawła. Stresowałam się, ale nie tak jak w kryzysie z 2008 roku, gdzie prezesem był ktoś inny. Wtedy nie czułam spokoju. Nie czułam, że mu ufam. W tym roku mój poziom zaufania do zarządu był niesamowicie wysoki. Dla mnie to było odkrycie na miarę wszech czasów. Nigdy wcześniej nie delegowałam zadań z takim spokojem. Monitorowałam i monitoruję do dziś, ale z dużym spokojem o wyniki.

Wiele doświadczeń tego roku było ciężkich.

Wiele nauczyłam się o sobie i moich współpracownikach. Nie zdałam wszystkich testów, którym życie mnie poddało. Ale nie jest to powód do rozpaczy tylko informacja gdzie mam jeszcze sporą pracę do wykonania. Nikt nie zabierze mi doświadczeń i wniosków wyciągniętych w tym roku. Ale co najważniejsze. Nikt nie zabierze mi przepełniającej mnie dumy z postawy mojego Zespołu i Zarządu. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć:

Dziękuję. Jestem dumna, ze mogę z Wami współpracować!

Małgorzata Bieniaszewska

Nie jestem sama

Bez kategorii

Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Bardzo zmęczeni. Brakuje nam wakacji w normalnym wydaniu. Wyjść do kina, teatru, na koncert. Spotkań ze znajomymi na imprezach okolicznościowych. Jesteśmy zmęczeni strachem. O zdrowie, przyszłość, bliskich, kraj. Po raz pierwszy doświadczamy długotrwałego stresu jako naród, jednostka, rodzina, firma. Ja również tego doświadczam. Bardzo silnie. Jestem wykończona. Czuję jakbym przebiegła maraton swojego życia, a kilka lat ścisnęła w kilka miesięcy doświadczeń.

Doświadczyliśmy szoku.

Pracownicy obaw o jutro. Pracodawcy zresztą też. Chcemy spokoju, przewidywalności, normalności, cokolwiek ona oznacza. A ja, osobiście, chcę się śmiać do upadłego, bez zastanawiania się czy wypada, czy można, czy mam jeszcze siłę… Grozi nam wypalenie zawodowe, a wielu jest przynajmniej na pierwszym jego etapie – wyczerpaniu emocjonalnym. Co, w takim razie, zrobili liderzy, aby zaopiekować się swoimi zespołami w takim stanie?

Ci bardziej doświadczeni

i świadomi zapobiegli powyższym zanim się pojawiły. Wiedzieli, że należy zabezpieczyć swoich pracowników od strony psychologicznej. Dostarczyli im wsparcie psychologiczne w razie potrzeby. Jak się okazało chwilkę później, świat nie doświadczył prawdopodobnie takich zintensyfikowanych potrzeb w tym zakresie wcześniej. Oczywiście pomijam wojny i wydarzenia o podobnej

Inni, wsparli pracowników

rozszerzoną i bezpłatną opieką medyczną. Nagle, w jedną chwilę, okazało się, że dostęp do lekarzy jest utrudniony. Oparliśmy się w większości na teleporadach. Zabrano nam możliwość leczenia dotychczasowych chorób przewlekłych w stabilnym systemie opieki zdrowotnej. Kto miał pieniądze, to dał radę. Kto ich nie miał, był wielokrotnie skazany na walkę z wiatrakami. Odległe terminy dotychczasowe, wydłużyły się jeszcze bardziej. Leki wciąż dostępne tylko pieniędzy na nie zabrakło.

Liderzy, dla których człowiek przed, w trakcie i po pandemii był i jest ważny, zadbali o ich stabilność zatrudnienia. Nie było łatwo, ale pytanie brzmiało: jakie masz priorytety w życiu? Jakie wartości są dla ciebie istotne? Niektórzy nie zdali testu. Zwolnili swoją załogę, aby chwilę później w amoku i z podwyższonymi kosztami walczyć o pozyskanie nowych pracowników, gdy się polepszyło. Kto przewidujący, wiedział, że największą wartością firmy byli i są ludzie. Nie profity, nie zyski, a ludzie. My nie zwolniliśmy nikogo z powodu pandemii i trudnych warunków. Mimo tego, że zamówienia spadły o około 40 procent, uznaliśmy, że walczymy o każdy etat do upadłego. Opłaciło się. Dzisiaj mamy silny zespół, który rozumie co oznacza  walczyć o wspólny cel – przetrwanie firmy.

Byli też tacy liderzy,

którzy postawili na siebie. Skryci w zaciszu swojego pokoju, przestali komunikować się z własnym zespołem. Nie oceniam czy z wygody, potrzeby, przemyślanej decyzji, czy np. ze strachu, stuporu, który ich dopadł w trakcie pandemii? Istotnym było to, że zespoły straciły z nimi kontakt, a to nasiliło poczucie niestabilności. Wielu pracowników, gdy mogło, uciekało z takiego okrętu nie wiedząc czy już tonie czy nie. Prewencyjnie, aby zabezpieczyć się na przyszłość.

Ten okres był trudny

i wyczerpujący dla nas wszystkich. Jestem zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie. W życiu nie siedziałam tyle na miejscu, a czuję się wykończona jakbym zjeździła pół świata. Rozmowy online od rana do nocy. Raz w Brazylii, raz w Niemczech, następnie w Chinach czy USA. Życie nabrało tempa, a my próbujemy nadążyć z coraz większym obciążeniem, które niesiemy na swoich brakach. Życie nas nie rozpieszczało w tym roku, ale nie ma co narzekać. Jesteśmy silniejsi o kolejne doświadczenia i mamy co opowiadać naszym wnukom. I co ważne nie jesteśmy sami. To będę pamiętać najbardziej po okresie pandemii. Że nie byłam sama. Nie jestem sama.

Małgorzata Bieniaszewska

100 Kobiet Roku 2020 Forbes Women

Bez kategorii

Robi wrażenie. Szczególnie wtedy, gdy odkrywasz, że jesteś w niesamowicie doborowym gronie między innymi z Michelle Obamą, Angelą Merkel, Igą Świątek, Olgą Tokarczuk i wieloma innymi, niesamowitymi, z ogromnymi osiągnięciami  kobietami. Zastanawiasz się jakim cudem znalazłaś się w takim zestawieniu i na łamach takiego wydania?

Datę dziesiątego grudnia

2020 zapamiętam na zawsze. Przyszłam do biura, zamówiłam kawę i jak każdego ranka zasiadłam za biurkiem, włączyłam komputer i zaczęłam przeglądanie skrzynki mailowej. Znowu kilkadziesiąt maili do przeczytania i ten jeden ukryty w gąszczu. Nie rozpoznałam nadawcy. Pani Natalia z Forbes Women nie pisze do mnie często. W sumie nigdy wcześniej nie pisała. Mail z gratulacjami był krótki i treściwy. Gratulacje z wyjaśnieniem kogo dotyczy ranking.

„Już dzisiaj, 10 grudnia ukazuje się nowy numer magazynu, a ranking jest jego wiodącym tematem.

Kim są Kobiety Roku Forbes Women?

Wśród chaosu pandemii i globalnego kryzysu to ich głos dawał nadzieję, wskazywał drogę. Liderki, działaczki, artystki i genialne badaczki. Podsumowując ten trudny i niespokojny rok, chcemy wyrazić nasze najwyższe uznanie dla ich talentu, pracy i wybitnych osiągnięć.”

Pierwsza myśl?

To do mnie? Nie dotarła do mnie nawet jedna setna treści maila a tym bardziej kto jest autorem. Nie zrozumiałam. Kontynuowałam przeglądanie kolejnych maili. Gdy skończyłam czytanie, dopiłam kawę zaczęło do mnie docierać, że to jest mail z Forbes Women. Wróciłam do maila, przeczytałam jeszcze raz i zamarłam. ZNALAZŁAM SIĘ NA LIŚCIE 100 KOBIET ZE ŚWIATA, KTÓRYCH GŁOS BYŁ WAŻNY W TYM ROKU!!!! Wow!!! Ale numer!! Sekundę później gnaliśmy już do sklepu po najnowsze wydanie magazynu. Matko jedyna! Niemożliwe! Działalność podjęta przez ostatnie miesiące: „humanocentryczne podejście do człowieka, które pozwoliło nie tylko utrzymać biznes, ale go rozwinąć i przynieść ostatecznie zysk w roku 2020”, się sprawdziło. Doceniono moją autentyczność i spójność działania. To co robiłam na rzecz młodych liderów, którzy mieli to nieszczęście otworzyć swój biznes w tym bądź ubiegłym roku i zderzyć się z okolicznościami, których nawet najbardziej doświadczeni liderzy, nie wiedzieli jak okiełznać. Świat VUCA dotknął nas ze zdwojoną siłą. Wreszcie prawdziwie i w rzeczywistości. Liderzy zostali poddani testom na prawdziwość ich twierdzeń. Pracownicy również przeszli swoje testy. Na lojalność. Młodzi poszukiwali mentorów, którzy ich wesprą, wskażą drogę przetrwania, wypracują wspólne działania, które pozwolą przetrwać.

Po pierwszym szoku, zaczęłam działać.

Cotygodniowe spotkania online Rady ds. Przedsiębiorczości przy Kancelarii Prezydenta RP, które z ogromną intensywnością skupiały się na wsparciu wielu branż gospodarki, analizie wyzwań i ich rozwiązywaniu. Współdziałanie z Konfederacją Lewiatan, PAIH, PARP i wieloma ministerstwami na rzecz przedsiębiorców.

Nowy autorski program w Radio Index „Biznes bez hamulców. Jak stać się skutecznym liderem” mający na celu merytoryczne wsparcie młodych ludzi aspirujących do roli lidera. Następnie blog, który prowadzę do dzisiaj, jako formę bezpośredniego kontaktu ze mną i wyrażania moich przemyśleń dotyczących bycia liderem-człowiekiem.

Krótkie filmiki nagrywane przeze mnie (nieprofesjonalnie, bo z ręki) jednak mające na celu bezpośrednią komunikację z moim pozamykanym w domach, rozproszonym zespołem. Musiałam komunikować się z nimi na bieżąco, aby wiedzieli co się dzieje w firmie, jakie mamy plany, cele i co najważniejsze, że będziemy walczyć o zachowanie każdego etatu.

Publikowałam też na łamach „Personelu i Zarządzania” swoje opinie na temat przywództwa, HRu i tego jak zmieniła się rola obu w obecnym świecie.

Założyłam wraz z moją przyjaciółką, trenerką biznesu, grupę na Facebooku: „Biznesu bez hamulców. Jak stać się skutecznym liderem,” której celem jest wymiana doświadczeń przywódczych, edukowanie i inspirowanie liderów. W kilka chwil zebrało się w jednym miejscu kilkuset liderów, którzy wspierają się, wymieniają rekomendacje i poglądy. Super miejsce dostarczające wiedzę. To w tej grupie grupy zaczęłyśmy z Kasią prowadzić livy dotyczące rozwoju przywódcy. Równocześnie nagrałyśmy kurs online o tej samej nazwie. Kilka miesięcy pracy przerodziło się w super efekt dziesięciu lekcji, które obejmują najważniejsze kompetencje liderskie.

Koniec roku to czas dla kobiet. Zorganizowałam pierwsze spotkanie Lubuszanek online, na które zaprosiłam Panią Dr Irenę Eris. Niesamowita inspirująca rozmowa, jak również warsztat dotyczący komunikacji, który poprowadziłam z Katarzyną. 60 kobiet, które słały podziękowania jeszcze przez kolejnych kilka dni. I satysfakcja z przekazania całego wpływu na rzecz Stowarzyszenia działającego na rzecz kobiet BABA. Połączyłyśmy piękne z pożytecznym – Lubuszanki wsparły Lubuszanki. Tak zaczął się cykl, który mamy zamiar kontynuować spotkaniami co dwa miesiące.

Ostatnio dołączyłam do niesamowitego grona International Leaders Forum, w którym wymieniamy się doświadczeniami z top liderami największych polskich i światowych organizacji. Niesamowita okazja do samorozwoju. Udziału w niezliczonej liczbie konferencji w roli prelegenta, nie zliczę. Kongres Firm Rodzinnych Forbes, Kongres Kapitału Polskiego Forbes, to ostatnie z tego tygodnia, w których miałam przyjemność brać udział w dwóch bardzo ważnych panelach dyskusyjnych.

To tylko niektóre działania

podjęte przeze mnie w tym roku. Miałam możliwość działania pro bono na rzecz wielu grup społecznych. To dało mi przekonanie, że w czasach kryzysu oprócz walki o siebie i swoje przetrwanie, warto też walczyć o innych i działać na ich rzecz. Taka forma działalności przynosi po pierwsze korzyści dla innych i spełnia moje altruistyczne potrzeby, przynosi satysfakcję, jak również pokazuje innym, że można. Że świat nie skupia się tylko na profitach i zyskach, ale na drugim człowieku i wartościach, które są dla mnie najważniejsze od wielu lat: człowiek, szacunek i reputacja. Czuję, że w tym roku zrobiłam wiele wartościowych rzeczy, przedsięwzięć, które zauważono i doceniono. Forbes Women dziękuję za docenienie i niesamowite wyróżnienie.

Zawsze wiedziałam, że warto działać. Dziś dostałam jeszcze większych skrzydeł!

Małgorzata Bieniaszewska

Doceniaj liderze, doceniaj…

Bez kategorii

Ostatnio dużo pisałam, że motywacja pozafinansowa ma wielką moc. Szczególnie w czasach, które zmusiły wielu przedsiębiorców do optymalizacji kosztów. Faktycznie tak jest. Dziś chcę się pochwalić Akcją Mikołajki w naszej firmie. Jak możesz sprawić, aby Twój zespół poczuł się doceniony i ważny? Jak to zrobić, aby przynajmniej symboliczny gest nabrał znaczenia?

Moja firma skorzystała

ze wsparcia tarczy antykryzysowej. Otrzymaliśmy dofinansowanie do wynagrodzeń. Warunkiem był znaczny spadek obrotów spółki (min. 30%). Po drugie – obniżenie wymiaru czasu pracy do 80%. A tym samym obniżenie wynagrodzeń pracowników. Podjęliśmy decyzję wraz zarządem, że chcąc przetrwać spadek zamówień, który w naszym przypadku doszedł do 50%, musimy z tego skorzystać. Patrząc długoterminowo na funkcjonowanie firmy rodzinnej najważniejsze dla nas było utrzymanie wszystkich etatów. Przetrwaliśmy. Utrzymaliśmy się na rynku i przy działalności. A jednocześnie nie zwolniliśmy ani jednego pracownika z powodu pogorszenia sytuacji finansowej firmy.

Nasi pracownicy

przyjęli to niesamowicie odpowiedzialnie, ze zrozumieniem. Nie było strajków, pretensji i buntu w związku z faktem obniżenia wynagrodzenia, jakby nie było, w bardzo trudnym okresie. Być może dlatego, że każdego o tym fakcie poinformowaliśmy w rozmowie osobistej – ja bądź zarząd. Wytłumaczyliśmy jasno dlaczego podejmujemy taką decyzję i podaliśmy dane finansowe, które miały wesprzeć dyskusję twardymi argumentami. Zapowiedzieliśmy też jaka jest perspektywa tego działania w zakresie czasowym i kosztowym. Dzięki zrozumieniu naszych pracowników, mogliśmy wprowadzić tarczę antykryzysową i utrzymać firmę.

Dlaczego piszę o tym tak szczegółowo? Bo teraz chcę Wam opowiedzieć co wydarzyło się w konsekwencji tego działania.

Dziś wręczyliśmy

naszym pracownikom bony świąteczne. Znowu ja i zarząd wręczaliśmy osobiście każdej osobie. To nie były duże pieniądze. O nie! Równocześnie dziękowaliśmy za to, że ludzie zintegrowali się z firmą w trakcie największego kryzysu w historii firmy. Za to, że gdy było ciężko to nikt nie uciekł. Trwali z nami wspierając nas w coraz to nowszych pomysłach na dywersyfikację rynków i produktów. Byłam dumna z zespołu. Po tym roku nabrałam przekonania, że warto było przejść transformację od tyrana do lidera. Że warto być liderem-człowiekiem, który w centrum stawia pracownika-człowieka.

Dziś też doświadczyliśmy

pięknych chwil, gdy ludzie naprawdę się cieszyli z otrzymanych prezentów mikołajkowych. To ważne, gdy pracodawca, lider może podziękować zespołowi. Wyrazić w ten sposób wdzięczność za jego działanie w trudnych warunkach przez tyle miesięcy. Oczywiście, zawsze ktoś może powiedzieć, że trzeba było dać więcej, inaczej itp. Na mnie to nie zrobi wrażenia. Dlaczego? Bo w magii świąt chodzi o to, by pamiętać o bliskich, w współpracownikach. Dać przynajmniej symboliczny prezent, nawet gdy sytuacja jest trudna. Prezent ten o tyle ma jeszcze większe znaczenie, że mój zespół dostał bony pierwszy raz od bardzo długiego czasu, w roku najtrudniejszym jaki przeżyliśmy. Mogliśmy sobie na to pozwolić i mówiąc uczciwie, było to dla nas ogromną przyjemnością. Całą sobą czułam, że ludziom się to należało. Uważam, ze tym razem motywacja finansowa spełniła swą rolę. Choć z założenia jestem zagorzałym wyznawcą czynników motywacji pozafinansowej, to tym razem Mikołajki przyniosły naprawdę dobry efekt. Ludzie poczuli, że pracodawca nie jest instytucją a człowiekiem, który zauważa i docenia. Dziękuję, choćby tylko drobnym gestem, ale jednak.

Małgorzata Bieniaszewska

Biznes bez hamulców to przełamywanie barier

Bez kategorii

Nie masz wrażenia, że dzisiejszy świat akceptuje tylko pewne ramy i standardy? A ci co wychylają się poza nie są narażeni na hejt bądź krytykę. Obserwuję ilu samozwańczych liderów, mentorów, coach’ów pojawiło się na rynku ostatnimi czasy. Nie krytykuję, a zastanawiam się czym różnią się od tysięcy, którzy działają od lat? Jaką wartość wnoszą dla tych, którzy będą ich słuchać? Czy jest to wiedza merytoryczna? Czy poparta badaniami, doświadczeniem, wiedzą?

Dlaczego mnie to zastanawia?

Jedni pomyślą, że z powodu powołania grupy „Biznes bez hamulców”, która skupia ludzi otwartych na zmiany i chcących zmienić coś w swoim życiu. Inni, że dopadła mnie frustracja, bo nie radzę sobie z konkurencyjną ofertą. Kochani, nic bardziej mylnego! Ja po prostu lubię zauważać zmiany, doceniać piękno konkurencji i uczyć się od innych, którzy wnoszą wartość jednocześnie pozostając sobą.

Ostatnio usłyszałam,

że będąc liderką nie wypada uzewnętrzniać swoich emocji. Lider, to nie człowiek. Lider to osoba, która musi być powściągliwa, pełna opanowania, przemyślanego działania i decyzji opierających się na faktach. W większości się zgadzam, jednak jest jedno ALE. Lider musi być autentyczny i spójny z tym co mówi, robi i myśli. Także wtedy, gdy zdaje sobie sprawę, że nie jest robotem a człowiekiem. Mam w sobie emocje, więc o nich mówię i je pokazuję. Mam wartości, które są dla mnie ważne. To rodzina, wsparcie bliskich, przyjaciół, zaufanie, szacunek i reputacja. Nie jestem liderką z żurnala! Jasno o tym mówię i widzę, że są osoby, które tego nie akceptują. Tak nie wypada! Nie przystoi liderowi! Wtedy sobie myślę: dlaczego tak łatwo oceniacie? I cieszę się, gdy te oceny wystawiane są oficjalnie, kierowane bezpośrednio do mnie, bo mogę oficjalnie zareagować i powiedzieć, dlaczego tak robię. Nie cieszę się, gdy te oceny padają poza forum grupy, gdy powtarza się je za moimi plecami, bo wtedy łatwiej i bezpieczniej. Wtedy nie mogę nic zrobić.

Szanowni,

stworzyłyśmy grupę na Facebooku „Biznes bez hamulców. Jak stać się skutecznym liderem”. Stworzyłyśmy ją z Kasią Olszyńską, bo czujemy, że mamy wartościowe treści do przekazania. Mentorów na rynku jest wielu, uważamy jednak, że znajdzie się miejsce dla tych, którzy niosą wartość. Są praktykami z konkretnymi osiągnięciami w biznesie. Oczywiście – ktoś może powiedzieć, że mamy wysokie mniemanie o sobie: Jaką wartość może nieść kobieta prowadząca działalność gospodarczą przez ostatnie dwadzieścia lat, która przeszła drogę od tyrana do lidera? A co może powiedzieć kobieta, która jest wykształconym trenerem biznesu, zjadła zęby na sprzedaży prowadząc swój zespół w niejednej firmie, a następnie będąc wsparciem największych organizacji i współpracując z top managerami tychże? Taką opinię też szanuję. Ludzie mają do niej prawo. Jest wolny rynek. Każdy może znaleźć sobie lidera i mentora, który najbardziej mu odpowiada. My z Kasią uznałyśmy, że mamy wartościowe treści do przekazania. Dostajemy informację zwrotną, która napawa optymizmem i docenia nasze działania.

Równocześnie chcę podkreślić

moje osobiste podejście do kwestii oczekiwań odbiorcy. Uważaj, bo mogę cię zadziwić, zaskoczyć, a nawet spowodować, że nie będziesz czuł się komfortowo z moim podejściem. Jestem bezpośrednia, bo tego nauczyło mnie życie. Uważam, że warto dzielić się wiedzą w sposób jasny i klarowny, tak, aby druga strona zrozumiała. Jestem też emocjonalna, bo nauczyłam się, że pokazując ludziom siebie, taką jaką jestem, czyli autentyczną, zdobywam ich zaufanie. Nie obnoszę się z tym co posiadam bądź nie, a z tym co myślę, czuję, preferuję. Komentuję wydarzenia otwarcie. Żartuję, bo to pozwala mi na opanowanie stresu, gdy narasta. Lubię otaczać się mądrymi i otwartymi umysłami. Ludźmi, których nie zalewa zgorzkniałość i złość dlatego, że nie dostosowałam się do ogólnie panujących schematów. Doceniam krytykę, gdy jest konstruktywna i podaje fakty, argumenty. Zdania typu: „To nie wypada”, nie mają dla mnie znaczenia, bo to nie jest dla mnie argument. „Jak się nie wpasujesz w moje schematy, to będę cię krytykował. Nie jestem ciekaw świata, a jedynie oznajmiam moją perspektywę”. Hmm masz do tego prawo, jednak nie oczekuj, że ja będę podążać za twoimi oczekiwaniami. Ja kocham zmiany, szczerość, otwartość i ciągłą motywację.

Tak, taka jestem i taka jest ta grupa.

Tego możesz oczekiwać od nas. Że podzielimy się wiedzą posiadaną równocześnie mając nadzieję uczyć się od Was. Że będziemy szczere do bólu, otwarte na zmiany i chętne do dalszego rozwoju. Mam nadzieję, że uznasz to za wartość? W „Biznesie bez hamulców” jest inaczej. I ja, jako lider, też jestem inna. Nie zmienisz świata, skupiając się na ograniczeniach. Zmienisz go znosząc ograniczenia, przede wszystkim swoje.

Małgorzata Bieniaszewska