Wróć do artykułów

Utrata motywacji.

Bez kategorii

Dzisiaj pogoda nie nastraja pozytywnie. Pada za oknem tak, że aż trudno było mi wstać z łóżka. Najchętniej przespałabym cały dzień. Cóż takie chwile też się zdarzają i mnie. A skoro takie nastawienie to i temat trudny: utrata motywacji. Dotyka każdego z nas, uwierzcie mi, każdego.

Utrata motywacji-czy każdego dotyczy ten problem?

Tak, mi to też się przytrafia. Rzadko, bo rzadko, ale jednak. Czasami mam szczerze dość tego co się dzieje. Tego, że człowiek chciałby dalej bez żadnych problemów po drodze a po prostu się nie da. Jak zdobywamy klienta, to równocześnie walczymy o pozostanie innych, bo okazuje się, że zawirowania na rynku wymuszają na nas takie działania. W tym roku rozpoczęło się wieloma wyzwaniami, którym stawiamy czoła, ale co niektórym w zespole spadła motywacja. Przyzwyczajeni do splendoru roku poprzedniego, gdzie wręcz trudno było nadążyć za rozwojem, dzisiaj lekko w otępieniu i amoku patrzą na sytuację się dziejącą. Co ciekawe, nic złego się nie wydarza. Jest tak jak było rok temu tylko zmieniła się struktura rynku. Wymaga to więcej zaangażowania i pracy z klientami, ale efekt jest taki sam: zdobywamy kolejnych i utrzymujemy obecnych.

Chaos w działaniu.

Mimo tego zauważam u niektórych chaos w działaniu. Próbują poukładać sobie w głowach rzeczy, które się wydarzają. Nadążyć za planem dnia, a wcześniej przynajmniej połowicznie go dobrze rozplanować. A ponieważ nie jest to takie łatwe, a rezultaty nie przychodzą z hukiem i od ręki, to stoją w lekkim zadziwieniu bądź osłupieniu. Próbują zacząć pracować według planu. Ale sam plan jest już niepoukładany, więc jak tu mówić o jego pozytywnych efektach?! I zaczyna się gonitwa myśli. Jedna po drugiej przemierza przez świadomość aż pozostawia rysę, którą już trudno zamazać.

Jak pomóc tym, którzy utracili motywację?

Dociskać kolanem i wymagać więcej? Pozostawić samym sobie aż się poukładają? Czyli czekać w nieskończoność? Tylko czy my mamy na to czas? Te pytania zadaję sobie wielokrotnie. Wiem jak wygląda to u mnie. Potrzebuję dnia na ułożenie myśli a później na rozplanowanie działań na kolejne dni, abym wiedziała jakie mam cele krótkoterminowe. Wtedy wracam na poprawne tory i znowu walczę zmotywowana do działania. A jak pomagam pracownikom w takich sytuacjach?

Konkretne działania naprawcze.

Pracownikowi, który się zgubił poświęciłam czas. Najpierw porozmawiałam i dowiedziałam się co jest przyczyną jego chaotycznego działania. Później zdefiniowaliśmy problem. Ponieważ nie wiedział jak to poukładać, razem z kierownikiem zaproponowaliśmy narzędzie do planowania-matrycę Eisenhauera. Dzięki temu codziennie dział handlowy wie co ma do wykonania. Wprowadziliśmy też wizualizację realizowanych celów krótkoterminowych. Zwiększyliśmy częstotliwość monitorowanie celów. Codziennie o konkretnej godzinie jest odprawa poranna. Trwa 10 minut i stanowi podstawę wymiany informacji. To pozwala na omówienie wszelkich wyzwań, na które normalnie nie mamy czasu w codziennym biegu. Częściej też ze sobą rozmawiamy.

Wsparcie i wyrozumiałość.

Takie działania z jednej strony są pomocne, bo widać już efekty. Z drugiej strony powodują, że czasami pracownik zaczyna się czuć osaczony. „Do tej pory pracowałem i było ok, a teraz się na mnie uwzięła i łazi, rozlicza, kontroluje.” Wszystko to kwestia nastawienia. Jeśli zrobimy to z głową i spokojem, to połowa sukcesu. Ja mam zawsze jeden problem-brak cierpliwości. Wydaje mi się wszystko oczywiste, więc biegnę na oślep gubiąc po drodze swoich ludzi, którzy czasami nie nadążają. Dlatego moim wyzwaniem jest być blisko nich. Trzymać te samo tempo „podróżowania” w meandrach codzienności, sprawdzać i wspierać.

W tamtym tygodniu zainicjowaliśmy te działania, a w tym widzimy już powoli efekty. Przynajmniej zaczynam czuć, że wychodzimy na prostą i motywacja wraca. Nie ma marudzenia i narzekania. Jest systematyczne działanie i spokojnie posuwamy się do przodu.

Ważnym jest, aby w takich dniach jak dzisiaj nie zatracić siebie i nie pozwolić sobie na dłuższy płacz i zgrzytanie zębami. Wtedy wpadniemy w pierwszy etap wypalenia zawodowego. Wiem coś o tym, bo moja praca magisterska byłą właśnie o tym. Dlatego, mimo dzisiejszej pogody i zagrożenia utraty motywacji,  kończę optymistycznym akcentem kolegi z działu: Do pracy rodacy!   Życzę Wam miłego dnia i pozytywnego nastawienia. Aby nam się chciało, to jak się nam nie chce!

Małgorzata Bieniaszewska

Zobacz więcej

Wróc do artykułów