Myślałeś kiedyś o sobie tak źle, że już gorzej się nie dało? Obwiniałeś się o wszystko, traktując siebie jak nieudacznika? A może myślałeś, że jesteś tak fantastyczny, że nikt tobie nie jest w stanie dorównać? Cóż, nie ty jeden walczysz z poczuciem własnej wartości.
Zacznijmy od samooceny. Czym ona jest? To postawa, ogólny sposób, w jaki postrzegamy samych siebie. Wartościowanie jest tu niezmiernie istotne. To od niego zależy czy postrzegamy siebie jako osobę godną szacunku i akceptacji, zdolną do podejmowania samodzielnych decyzji. Czy może jako osobę, która nie jest warta zachodu. Samoocena to postawa w stosunku do samego siebie. Wypływa na nastrój, nasze osobiste i społeczne zachowania. Mierzy się ją w dwóch wymiarach – wysokości i pewności. Więc możesz mieć albo zawyżoną i pewną, albo zawyżoną i niepewną. Albo zaniżoną i pewną. Bądź zaniżoną i niepewną.
A teraz przejdźmy z teorii do praktyki. Zastanówmy się skąd bierze się nasza samoocena? Dam wam kilka przykładów.
Po pierwsze – od opinii naszych rodziców. Gdy byłam małym dzieckiem, często słyszałam że jestem ambitna, świetnie układam klocki. Czułam, że moi rodzice są ze mnie dumni. Dopiero w szkole od rówieśników dowiedziałam się, że rude i piegowate są gorsze. Rówieśnicy potrafią być bardzo bezpośredni i dotkliwi. A to rzutuje na nasze poczucie własnej wartości. Skoro wszyscy mówią, że jesteśmy gorsi, to zaczynamy w to wierzyć. To drugie źródło kształtowania naszej samooceny. Po trzecie – media społecznościowe otworzyły możliwość wylewania hejtu, często anonimowego, pod naszym adresem. To nie sprzyja dobremu samopoczuciu ani wysokiej samoocenie. Czujemy się zaszczuci i atakowani. A w konsekwencji czujemy, że nie mamy na nic wpływu. Często nie sposób wyciągnąć konsekwencji w stosunku do hejterów, którzy nas opluwają w sieci. Skoro więc nie mamy wpływu na otaczający nasz świat, to możemy dojść do wniosku, że nie jesteśmy wartościowym jego elementem. Takie myślenie bardzo często prowadzi do depresji, pogłębiającego się stanu niskiego poczucia własnej wartości.
Tak oto stajemy się nieasertywni, bezwartościowi we własnej samoocenie, niepewni i bardzo wrażliwi na krytykę. Nie wierzymy we własne możliwości i kompetencje. A wszystko zaczyna się w naszej głowie. I to od Ciebie zależy, czy będziesz miał stabilną samoocenę, czy dasz światu wejść sobie na głowę, tracąc wiele potencjalnych możliwości.
Trzymam za Ciebie kciuki, abyś zwracał uwagę na swoje dokonania i odkrył jak wielką wartość masz w sobie.
Z portali społecznościowych osoby mniej lub bardziej Nam znane “krzyczą” do Nas o swoich sukcesach. I to jest ok. Natomiast bardzo rzadko zdarza się, aby te same osoby dzieliły się tym, ile przeszły, jakie przeszkody napotykały na swojej drodze. Nie mówią, nie piszą o swoich błędach, porażkach, które musiały przepracować, aby móc iść dalej. Bo tylko wtedy porażki te nabierają rangi cennych doświadczeń. I wtedy myślisz sobie: co jest ze mną nie tak? tyle osób osiąga sukces, dobija do wyznaczonego celu, a ja ciągle jestem w czarnej du ….? Samoocena delikatnie rzecz ujmując pada na twarz! W domu moja mama zawsze wymagała ode mnie, żebym dobrze się uczyła (czytaj: przynosiła do domu świadectwo z czerwonym paskiem). Do dziś pamiętam awanturę o randze wybuchu bomby atomowej, gdy podczas szkolnego zebrania moja mama została wyczytana, ponieważ …. UWAGA …. znalazłam się w grupie uczniów, którzy na lekcję geografii zapomnieli cyrkla!!! (kurtyna). Dopiero po wielu latach, mocno angażując się w proces rozwoju osobistego, świadomie pracując ze sobą zdałam sobie sprawę, jak dużo niewspierających przekonań “ciągnę” przez życie ze sobą. Jak jest teraz? Lepiej i otaczam się ludźmi, którzy mnie motywują. Nie wstydzę się chwalić, ufam sobie
Kasiu, serdecznie dziękuję za Twój komentarz, podzielenie się doświadczeniami. Bardzo doceniam, bo sama była w grupie dzieciaków, które miały być wzorem do naśladowania. Pozdrawiam Cię serdecznie.