Wróć do artykułów

Płać i módl się o lepsze wyniki zespołu.

HR oczyma zarządu

Mam wrażenie, że o motywacji napisano już wszystko. Oczywiście trochę w tym przekory, bo w rzeczywistości badań jest mnóstwo i wciąż prowadzone są nowe. Wnioski są wciąż bardzo podobne: motywacja pozafinansowa ma moc znacznie większą niż finansowa.  

Kiedyś wszystko wydawało się prostsze.

Pracownik był opłacany i się od niego wymagało. Nie było całego tego cyrku z motywacją w roli głównej! To usłyszałam od lidera z 60-letnim doświadczeniem. Cóż, nastały inne czasy. I jak ja się cieszę! Dlaczego? Bo zabrakłoby mi pieniędzy na ten sposób motywacji już po kilku miesiącach zapewne. Mając na uwadze, że każdy z nas chce więcej i więcej, to jeśli nie damy ludziom podstaw pozafinansowej motywacji, to żadna firma nie przetrwa dłużej niż pozwoli jej na to jednak ograniczony budżet. 

Od długiego czasu bardzo silnie podkreślane jest, że lider musi wspierać i dzięki temu będzie motywować. Że musi zauważać indywidualne potrzeby pracowników i dostosowywać się do nich w ramach możliwości. Wyniki badań potwierdzają, że pieniądze nie są najważniejsze. Metoda kija i marchewki jest skuteczna, ale tylko w bardzo okrojonym zakresie, przy zadaniach prostych i ściśle zdefiniowanych. Ponadto taki sposób motywacji bardzo blokuje kreatywność, co również zostało wykazane w badaniach.

Jaki z tego wniosek dla lidera?

Jeśli nie zaczniesz doceniać swojego zespołu w inny sposób niż tylko finansowy, to nie oczekuj, że będziecie tworzyć kreatywne rozwiązania. Nasuwa mi się przykład z mojej firmy. Pamiętam jak dziś, że cały rozwój naszej firmy opierał się na kreatywności i niestandardowym podejściu do tematu. Kiedy pracowaliśmy w znacznie innym składzie, kreatywność nie była naszą mocną stroną. Rodziła się w bólach, jeśli w ogóle, a najczęściej jej twórcą była jedna osoba. Nie dlatego, że była tak wyjątkowa, a jej pomysły niepowtarzalne. Po prostu – nie pozwalała dojść innym do słowa, a wszelkie nie swoje pomysły gasiła w zarodku bądź przywłaszczała. To na tyle frustrowało zespół, że po czasie wszyscy się poddali i szli utartą drogą, jak te konie z klapkami na oczach. Dostosowali się do panujących obyczajów i kultury organizacji. – Skoro tak chcecie, to tak macie – to był komentarz jednego z inżynierów.

Próby motywowania finansowego zdawały tylko chwilowy egzamin. W końcu każdy dochodzi do ściany możliwości finansowych, a jeśli nie wzbudzisz w zespole potrzeby kreatywności, to nie oczekuj, że zmotywujesz ich w działaniu finansowo na dłużej. Dokładając do tego członka zespołu, który kreatywności nie pozwala się rodzić, nie oczekuj cudów! My rozwiązaliśmy ten problem zbyt późno. Mam poczucie utraconych korzyści. Ale całe życie doświadczamy różnych lekcji i ta wniosła bardzo dużo do mojego życia. Wiem, że już nigdy nie pozwolę nikomu przejąć pałeczki dowodzenia w tak ekspansywny i przytłaczający dla zespołu sposób.

Metoda kija i marchewki i słynne zdanie wypowiedziane przez jednego z ówczesnych menedżerów, że „postawi skrzynkę piwa inżynierom, jeśli wykonają zadanie w określonym, bardzo krótkim terminie.” Miał pecha, bo oni to zadanie wykonali. A pech mój, jako właściciela firmy, polegał na tym, że nie dopilnowałam wykonania złożonej obietnicy. Nie wiedziałam , że takowa padła. Dowiedziałam się po latach, jak bardzo byli sfrustrowani. Poczuli się oszukani. A ja wcale się im nie dziwiłam. Jeśli lider składa obietnice, które na dodatek wcale nie były oczekiwane, to biada mu za niedotrzymanie ich. Traci twarz! Ten menedżer przypłacił to swoim etatem. Zespół mu nie ufał. Nie otwierał się przed nim. Nie był aktywny i nie uwalniał swej kreatywności. Wykonywali to, co do nich należało, ale nikt nie wychylał się ponad to. Ile straciła na tym moja firma przez te lata? Cóż, nie jestem w stanie tego oszacować, ale wiem, że dużo. Stanowczo za dużo. To był kolejny wniosek, który wypłynął z biegiem lat:

Zawsze, jako lider, dotrzymuj złożonych obietnic.

Kolejny aspekt pozafinansowej motywacji

to środowisko pozwalające na popełnianie błędów. Najczęściej  w mojej firmie zatrudniamy młodych ludzi. Godzimy się na to, że będą popełniać błędy. Trudno mówić o kreatywności i uczeniu się, jeśli nie damy im na to przyzwolenia. Badania wskazują, że taki sposób traktowania pracownika daje znacznie bardziej pozytywne efekty, niż płacenie za dobre rezultaty. Zastanówmy się dlaczego. Czy nie chciałbyś pracować w firmie, która wspiera Twoją kreatywność, równocześnie dając przyzwolenie na pomyłki? Kiedy wiesz, że możesz pracować nad danym projektem i eksplorować swoją kreatywność, to projekt, nawet trudny, wydaje się motywujący. Ale przy założeniu, że Twój szef nie będzie Cię karał za każdym razem, gdy Twoje rozwiązanie nie przyniesie oczekiwanego rezultatu.

Kultura organizacji otwarta na błędy to najpiękniejsza forma motywacji. Dlatego gorąco rekomenduję Tobie liderze, abyś jasno i otwarcie komunikował swojemu zespołowi, że zdajesz sobie sprawę, iż aby wymyślić coś innowacyjnego, trzeba popełnić wiele błędów, przejść wiele dróg i Ty jesteś na to gotowy.

Warto powiedzieć swojemu zespołowi, że nie ma ludzi nieomylnych.

Że cenisz ludzi, którzy łamią schematy znajdując rozwiązania. Że jesteś otwarty i cierpliwy na ich błędy. Nie bój się tego! Oni nie zaczną robić samych głupot tylko dlatego, że im na to pozwoliłeś. Nie będą jednak czuli presji wynikającej z braku poczucia bezpieczeństwa w sytuacji, gdy trzeba podjąć odważną decyzję. Nie będą mieli obawy przed popełnieniem błędów. A ich kreatywność znacznie wzrośnie.

Dziś chciałam tylko przybliżyć temat motywacji pozafinansowej w oparciu o badania i moje doświadczenia. To nie koniec. Ten temat podzielę na etapy. W następnym wpisie na blogu podzielę się z Wami kolejnymi trzema aspektami motywacji pozafinansowej, które wykorzystujemy u nas w firmie. Mam nadzieję, że dzięki temu będziecie mogli dochodzić do własnych wniosków i uczyć się na moich błędach. Niech Wam służy!

Małgorzata Bieniaszewska

Zobacz więcej

Wróc do artykułów