Wróć do artykułów

Pamiętaj, że ty jesteś najważniejszy w firmie.

Bez kategorii

W trakcie wystąpień publicznych wielokrotnie mówię o tym, w czym jestem dobra. Jakie kompetencje stanowią o silne mojego przywództwa. I tu zaczyna się dla niektórych  problem.

Jak można być takim narcyzem?!

Gdzie jej skromność?!

Przecież to nie wypada mówić o tym w czym się jest dobrym!

Co za bufonada!

To tylko przykłady wielu tego typu komentarzy odnoszących się do mojego stwierdzenia, że czuję się silna w negocjacjach. Dobrze zarządzam projektami, jak również sobą w czasie. Jestem wizjonerką, która nie boi się podejmować ryzykownych decyzji.

Dzielę się z Wami tym doświadczeniem ku przestrodze.

Po pierwsze, abyście mieli odwagę mówić, w czym jesteście dobrzy. Polska kultura ma wdrukowaną fałszywą skromność. Dlaczego fałszywą? – zapytacie. Bo wielu z nas jest dumnych z tego, co osiągnęliśmy, ale nie ma odwagi przyznać się publicznie, aby nie być wyśmianym, obrzuconym błotem.

Po drugie,

żebyście nie popadli w uwielbienie i narcyzm, bo nie daleko pada zadowolenia od pychy. Doświadczyłam takiego stanu. Jedna nagroda. Druga nagroda. Trzecia nagroda i wydawało mi się, że świat leży u mych stóp. Czeka z otwartymi ramionami na moje osiągnięcia.

Ostatnia weryfikacja przez życie jaką przeszłam,

to czas początku pandemii. Byłam przekonana, że mam wiele kompetencji, ale dwie wysuwają się na przód. Są nimi odporność na stres i umiejętność podejmowania decyzji pod presją czasu i braku wystarczających informacji. Okazało się inaczej. Najpierw pojawił się stupor. Jakby otępienie umysłu w obliczu szokujących, niespotykanych dotychczas zdarzeń i niespodziewanych informacji. Pandemia, która przyniosła obawę przed poważną chorobą, strach przed śmiercią, niepewnością, nieprzewidywalnością w życiu prywatnym jak i zawodowym. Myślałam, że byłam odporna na stres. Nie byłam. Później, ogromna obawa, wręcz panika, że nie wyjdziemy z tej sytuacji. Umrzemy, a w najgorszym wypadku ogłosimy upadłość firmy.

Z pomocą przyszedł zespół.

To dzięki tym ludziom wspólnymi siłami wyszliśmy z kryzysu. Po pierwsze i najważniejsze, dzięki ostrożności i przestrzeganiu obostrzeń, nie mieliśmy wielu przypadków zachorowań. Po drugie, gdy brakowało zamówień, ludzie byli w stanie znaleźć pomysły na zdywersyfikowanie rynku, wprowadzenie produktów dla nowych branży. Po trzecie, gdy ja żyłam jakby w zawieszeniu, to zarząd pracował, podejmował decyzje, realizował zadania, monitorował ich realizację, ale też poszukiwał finansowania na te trudne czasy.

To wszystko pokazało mi,

że możesz mieć wiele przymiotów, z których jesteś dumny. Mów o nich, gdy jest ku temu dobra okazja. To nic złego! Jednak pamiętaj, że nie jesteś jedyną wartością firmy. Jest Twój zespół, który dobrze prowadzony staje się papierkiem lakmusowym wyuczonych doświadczeń w trudnych sytuacjach. To on może wziąć na swoje barki odpowiedzialności, których Ty w chwilach trudnych, nie jesteś w stanie dźwigać. Tak stało się w moim przypadku prawie dwa lata temu. Otrzymałam wsparcie, którego sobie nie wyobrażałam. Nie spodziewałam się, że nie będę w stanie walczyć o przyszłość przygnieciona emocjami. Nie wiedziałam też, że nie przejdę testu odporności na świat VUCA. Było to dla mnie rozczarowujące doświadczenie. Nie sprawdziłam się. Takie myśli kołatały mi w głowie. Ale jeszcze bardziej myślałam o tym, co powie zespół. Wiecie co powiedział? Małgorzata, damy radę!

 I tak doświadczyłam wartości zespołu.

Do dzisiaj jestem pełna wdzięczności, że tak razem zagraliśmy. Zespół, to ludzie, którzy grają do jednej bramki, gdy jest dobrze, ale w szczególności, gdy trzeba walczyć o jutro. Pamiętaj o tym, gdy następnym razem przyjdzie Ci do głowy mówić tylko o swoich osiągnięciach. Warto podkreślić też rolę twoich współpracowników, bo bez nich wielokrotnie nie osiągnęłabym tego, gdzie dzisiaj jesteśmy: w miejscu i czasie, który przyniosła nam rzeczywistość.

Dziękuję Wam, za to, że byliście i jesteście.

Małgorzata Bieniaszewska

Zobacz więcej

Wróc do artykułów